Ustalenie struktury oferty publicznej
wiąże się z podziałem władzy w spółce.
Naturalnym i zrozumiałym odruchem
dotychczasowych właścicieli spółki jest niechęć do dzielenia
się głosami na walnym zgromadzeniu. Istnieją tu jednak pewne
ograniczenia. Nowi akcjonariusze godzą się na ogół z
pozostawieniem decydującego prawa głosu dotychczasowym
właścicielom, mając zaufanie do prezentowanej przez nich koncepcji
prowadzenia biznesu, jednak nie akceptują ich wyłącznej władzy i
też chcą mieć jakiś wpływ na spółkę. Stąd wynika minimalny
satysfakcjonujący udział w głosach z akcji obejmowanych przez
nowych akcjonariuszy, który w obecnych uregulowaniach kodeksu spółek
handlowych można określić na 20-25% głosów - jest to poziom przy
którym, przynajmniej teoretycznie, posiadają oni pewne uprawnienia
blokujące oraz możliwość wyboru członków rady nadzorczej.
Należy jednak podkreślić, że czasem ze względu na płynność
akcji będących w obrocie, oczekiwany minimalny udział nowych akcji
trafiających do obrotu może być znacznie wyższy.
Podzielenie się władzą jest czasem
trudne dla właścicieli, którzy w prowadzenie spółki, często
stworzonej od zera, wkładają wiele osobistych emocji. Jest to
jednak niezbędny warunek nawiązania współpracy z inwestorami
zewnętrznymi, którzy będą wprowadzeni do spółki. Kalkulacje
dotychczasowych właścicieli powinny przebiegać według
jednoznacznych kryteriów finansowych - pozyskanie kapitału umożliwi
szybszy rozwój spółki, dzięki czemu wzrośnie wartość spółki,
a co za tym idzie także wartość środków, jakie pierwotni właściciele
zainwestowali w spółkę. Mimo że procentowo ich udziały w spółce
będą mniejsze, to ich wartość finansowa będzie większa niż w
przypadku braku dokapitalizowania.